Ostatni mecz ligowy: Sama Dobroć - Bimber basket, 64:53

niedziela, 22 maja 2011

Pierwsze zwycięstwo.. Witamy Cię z otwartymi rękoma!

Od czasu ostatniego wpisu, przesypało się wiele piasku.. Bo i nie było o czym pisać.. Bilans 0-8 i wszystko jasne..

Pokrótce może jednak streszczę przebieg początku sezonu (prawie 1/3 za nami w końcu..)

   Kolejka numer jeden i od razu zostałem rzucony na głębokie wody, dostając spadkowicza z 2. ligi - Mobile Jokers. Wynik jednak mógł napawać optymizmem, bo przegrałem bo dość dobrym meczu 15 pkt, gdzie spodziewałem się nawet dwukrotnie większej przewagi..

   2. kolejka, czyli już przeciwnik na moim poziomi, bo również beniaminek, Frenzied Meat Clevers. Jednak był to pierwszy mecz z serii: "WTF?!". Po 30 minutach gry było dość równo, a na tablicy widniał wynik: 49-45 dla FMC.. Ale to, co stało się w ostatniej kwarcie.. Dowiedziałem się, że przewaga w expei była dość wyraźna - ok +25 na moją korzyść. Nie przeszkodziło mi to jednak w przerypaniu tej kwarty 20-10.. Ehh.. nie ma co płakać, następna kolejka.

   3. przeciwnik, z którym po raz pierwszy udało mi się nawiązać walkę do samego końca.. Jednak znów to nie ja byłem górą i przegrałem 88-91 z Energą Czarni Słupsk

   Kolejka 4. Rozochocony fajnym meczem w 3. kolejce, liczyłem na fajne spotkanie Samej Dobroci z Undefeated Warriors, jednak znów seria niefortunnych zdarzeń mnie zaskoczyła .. a właściwie rozczarowała i przegrałem 55:79

   5. runda, W poprzednich przyjmowałem ciosy na tors, ale pojedynek z Lions Gdańsk, to była walka w klinczu... Walka przegrana 1 pkt.. 1 cholernym pkt! No cóż.. zasłona dymna zrobiona, więc czas na nokaut, w następnej kolejce:

   W kolejce 6. Ale niestety.. dostałem Kliczkę, czyli PKP NARANCO i ciul z marzeniami.. Bilans 0-6 nie jest fajny, ale co zrobić.. Nie ma nawet co zgonić na St. Random, jak przegrywa się słusznie, różnicą 12 pkt (62-74)

   7. Kolejka. Nareszcie moja kategoria wagowa - Grass Team. Przynajmniej na papiurach... A jak wiadomo, St. random czytać nie potrafi, więc kolejny mecz w dupę :) Jak to miło przegrać w takim stylu...
Gdzie ustawiasz się idealnie.. ale.. No właśnie. Ale. Niszczy cię ktoś, kto w poprzednich meczach miał 5ppg, a znając skille, nie miał prawa cię zniszczyć. Cóż 87-92 - nic więcej nie powiem.

   8. kolejka. Czyli mecz bez historii z drużyną ShotGuns Słupsk. Mecz przegrany 75-97. Dobrze ci tak Didaa!

   9. kolejka. Oj.. pali Ci si.ę grunt, panie menadżer. Bilans 0-8 nie jest fajnym, a dziś masz przedostatnią szansę, aby coś ugrać w tej lidze. Grasz z RHCP Rybnik Musisz to wygrać! 
No więc Didaa robi solidne zakupy i ... wygrywa! Tak, to nie żart! Prawie miesiąc trzeba było na to czekać, ale się udało. I to w jakim stylu! Wynik - 100:52! Dobry występ nowych nabytków, którzy wspmagani przez Dobrotliwych weteranów, pokonali przeciwnika w pięknym stylu. Należy dodać, że pokonali mimo niskiego zgrania, boć przecież dwoje grajków zagrało w piątek tylko mały sparing, a w sobotę odpoczywali (no.. siedząc w fotelach podawali sobie piłkę)

Dzię-ku-je-my!

Teraz czekamy na kolejkę numer 10. Czy Dobrotliwi wykorzystają poprzednie zwycięstwo i na fali radości i spontaniczności wygrają drugi mecz z rzędu? Zapraszamy już wt wtorek, o godz. 16:30, na Dobrotliwą Arenę, któa niedawno została zmodernizowana i prezentuje się naprawdę okazale!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz